Fujimoto San steruje własnoręcznie. Miasaka dyryguje stawianiem spinakera, ja zaś, chcąc pokazać, że nie jestem jedynie figurantem, kręcę ogromny kabestan o jakimś nieprawdopodobnym przełożeniu.<br> Fabryka idzie pełną parą, a raczej pełnym wiatrem. Obserwuję załogę, może nie są najlepiej zgrani, nadrabiają to jednak regatowym zapałem i poświęceniem. Miło patrzeć na ich pracę.<br> Ciekawostka: w przeciwieństwie do naszych załóg japoński zespół jest bardzo głośny, że przez grzeczność nie napiszę hałaśliwy. Każdy ma coś do powiedzenia, a raczej do zawołania, tak że harmider wokół jak na jarmarku.<br> Podczas gdy zastanawiam się nad tym kolejnym zaskakującym mnie kontrastem, "Fuji III" śmiało wychodzi na czoło wyścigu