Ubaganu i mogli dojeżdżać do pracy drezyną po ułożonym przez siebie torze.<br>Teraz, kiedy most stał, jak się patrzy, dwie brygady z namiotów szykowały się do odjazdu do Nowego Depo, aby tam wymurować parowozownię i przysposobić stację rozrządową. Spawacze już wyjechali, co zasmuciło Mariuszka, bo bardzo lubił przyglądać się ich pracy, tryskającym z sykiem iskrom, płomykom niebieskim, niesamowitym, od czego później bolały go zaczerwienione oczy. Krocie iskier przypominały mu zimne ognie na choince, której nie widział już dawno. Dla spawaczy żywił wielki podziw i był bardzo dumny, kiedy każdy z nich ścisnął mu rękę na pożegnanie.<br>Zima była blisko. Przemijał rok