zamieniłyby się w kupę gruzów, z tych wsi, przez które wędrowaliśmy, powstałyby zgliszcza. A te dzieci biało ubrane, które rzucały kwiaty na pomnik, tułałyby się obdarte i głodne, bezdomne - ojciec nagle ręce załamał. - Ach, Boże - powiedział jakimś przerażonym głosem - zaledwie mija pokolenie, które znienawidziło wojnę, już podrasta drugie, które jej pragnie, które ją przeklinać będzie za późno. Henrysiu, zrozum - już się nie gniewał, tylko prosił - jedna tylko sprawa na świecie warta jest wojny, to wolność. Ale to jedyna rzecz godna krwi i łez człowieczych. Przypomnij sobie prawo najwyższej mądrości, słowa Boże. Wolno bronić swego życia i życia swego narodu, ale napadać