wstać z łóżka, wyruszyliśmy z powrotem do Wielkich Łuk.<br><br>Twarz Tekli ze zmartwienia pociemniała jeszcze bardziej. Odkąd aresztowali Gawriłę, "Cyganicha" śtraciła swą zwykłą wesołość i rozmowność, stała się zamyślona i nawet na mnie, który byłem jej oczkiem w głowie, burczała od czasu do czasu, zwłaszcza gdy miała pranie.<br><br>Jeszcze dziś pranie stanowi w każdym domu jakąś małą klęskę. Wtedy zaś, przed półwiekiem, ludzkość przeżywała epokę sztywnych kołnierzyków, mankietów i gorsów, którym jedynie szczególne talenty praczek i prasowaczek umiały nadać odpowiednią białość, połysk i gładkość. Najmniejsze niedbalstwo powodowało wystrzępienie nakrochmalonego płótna, zamieniając kołnierzyki w nieznośne tarki. Ocierały one szyję do czerwoności i