scena. Przymilny, prawie słodki, błagał o słówko prawdy, całował ją po rękach i nogach. Wiedział, że zgodziłby się pozostać niewolnikiem jej na całe życie, byle tylko być pewnym przynajmniej przez kwadrans jej miłości. Nie, tego byłoby za mało! Więc, aby mógł być pewny, że nigdy mu nie skłamie...<br>- Ścierpię każdą prawdę - błagał - lecz przyznaj się, Rebeko, Rebeko! Odpowiesz m_ i, czy nie? krzyknął wreszcie zniecierpliwiony. Już miał dość tej żebraniny. Zazdrość najprzedniejszego gatunku rzuciła go gdzieś w przestrzeń ponad tym milczącym kobiecym grobem. Bok mu się wydymał, serce łomotało. "Przecież ona dziś jeszcze mogła być tam i z nim się całować