oraz dzieli krajowe media na te, które "dostają dokumenty obciążające ťsolidaruchówŤ", i te, które "mają przecieki na ťczerwonychŤ". Moim zdaniem, problem nie polega na tym, że "ma się brzydkie przecieki" na czerwonych, zielonych, czarnych, żółtych lub fioletowych. W każdym normalnym, demokratycznym kraju dziennikarze mają obowiązek pisać prawdę, ale zarazem święte prawo zasięgać informacji choćby u diabła - na tym m.in. polega wolność słowa i prasy. Dlaczego, zdaniem jednego z najbardziej opiniotwórczych dzienników w Polsce, u nas miałoby być inaczej?<br><au>Marek Zieleniewski