do kraju tego i nieznośnie na londyńskim bruku.<br>Milena patrzy na Mościckiego, jak gdyby nagle nad jego głową dostrzegła aureolę.<br>MILENA: Mój ojciec miał na imię Romuald i wiem, że mieszkał jakiś czas w Anglii, ale to było bardzo dawno, w latach czterdziestych, może pięćdziesiątych...<br>MOŚCICKI: Cóż, dla pani to prehistoria... Zgadza się. Dokładnie: od 45 do 57. Wkrótce potem - wiem - umarł.<br>MILENA: Tak, przed moim urodzeniem...<br>MOŚCICKI: Boże, córka Romka Hrabicza!<br>Ogląda ją od stóp do głów i jakby był trochę zakłopotany, że w charakterze echa starej, męskiej przyjaźni wraca nagle taka młoda kobiecość.<br>Milena, która zawsze ciebie potrzebowała. Byłoby