i najpierw przegląda. Jak jest coś interesującego, to bierze. Jak nie, odkłada na półkę - opowiada jego siostra Paulina. - Powoli dojrzewa do wyrzekania się niektórych przyjemności dla wyższych celów - mówi ojciec dzieci.<br>Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha, zwraca uwagę, że w ten sposób młodzi ludzie uczą się ustalania priorytetów. - A świadomość, co muszę mieć, a z czego mogę zrezygnować, jest ważniejsza nawet od samej umiejętności oszczędzania - twierdzi Sadowski. O dobrodziejstwie takiego "systemu finansowania dzieci" przekonała się także "zachowawcza" rodzina Ligęzów z Lublina. Choć kupują swoim dzieciom to, do czego mają słabość, czyli np. komiksy czy słodycze, to na większe