6/80 - 1954).<br>"Nie ma w nim - pisałem, omawiając twórczość Maksyma Rylskiego - nie z ludowego etnografizmu, nawet w skali Szewczenki, parafialnego zasklepienia, upartego wieszania poetyckiego garnka na kołku chruścianego płotu od wiśniowego i słowiczego ogrodu. Nie jest przypadkiem, że zarówno Zerow jak Rylskyj - i to w jeszcze silniejszym stopniu - świadomie, programowo odeszli od Szewczenki: w szkicu o poetach słowiańskich, który narobił wiele hałasu, Rylskyj wysunął na pierwsze miejsca Puszkina i Mickiewicza; Szewczenko znalazł się zaraz po nich, ale jak gdyby od niechcenia, "dla honoru domu". Złośliwi twierdzili, że Rylskyj najchętniej zastąpiłby autora "Kobzarza" własnym nazwiskiem. Nie lękajmy się herezji i oświadczmy