widać te różne wymiary I wojny światowej; nie tylko inny sposób prowadzenia jej na Wschodzie i na Zachodzie, ale również inne jej skutki i inne pamięci narodowe i cywilizacyjne. Z tym, że organizatorzy świadomie unikają konfrontacji narodowych spojrzeń. To jest wystawa unaoczniająca europejską katastrofę.<br>Wchodzi się jak do labiryntu. Najpierw prolog konfliktów podskórnych między mocarstwami. Potem paroksyzm lata 1914 r., następnie nowy wymiar wojny: przestrzeń, materiał, ciało, psychika, społeczeństwo masowe i tylko gdzieś z boku decydenci, którzy z otwartymi oczyma nie wiedzieli, co robią. I wreszcie państwo i naród, nowe pojęcie suwerenności i samostanowienia. To w centrum, a gdzieś z boku