wchodziły od zaplecza, od strony targowiska miejskiego, komendy straży pożarnej i <orig>piekarnianego</> pieca. Drzwi zawsze były otwarte, żeby wietrzyć przegrzane pomieszczenie.<br>W aktach sprawy Stefana B. napisano, że piekarz kupował wino, częstował i pił razem z dziewczynkami. Zapraszał, to przychodziły. Częstował, więc piły. Gospodarz obnażał się przed nimi, onanizował i proponował stosunek seksualny. Nigdy do tego nie doszło. Dziewczyny nie chciały, jak to określają - "głaskać" piekarza. Skończyło się na "usiłowaniu dokonania czynności seksualnych". Kiedy na początku 2000 r. sprawą zajęła się prokuratura, dziewczynki badał biegły psycholog. Orzekł, że wszystkie odczuwają lęk przed sytuacją, jaka je spotkała. Może to zaburzyć ich rozwój