Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 11.06
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
często dzwonią do domu. Do męża, narzeczonego, rodziców, do dzieci. Pracuję - mówią zwykle - przy sprzątaniu, jako pomoc domowa, kelnerka. Popracują tutaj dwa, trzy miesiące i jadą do domu. Po dwóch, trzech miesiącach wracają.

Kiedy więc następnego dnia w telewizorze słyszymy o "brawurowej likwidacji agencji towarzyskiej", w trakcie której "zatrzymano 15 prostytutek głównie zza wschodniej granicy", alfonsów co prawda nie zatrzymano, ale funkcjonariusze są na tropie; i gdy kamera pokazuje kobiety rozpaczliwie zasłaniające twarze, bo ten obraz łatwo przecież może dotrzeć na Białoruś czy Ukrainę - robi się dziwnie. Czy przypadkiem komuś nie pomyliły się adresy. Bo telewidzowie woleliby zobaczyć skutego kajdankami alfonsa
często dzwonią do domu. Do męża, narzeczonego, rodziców, do dzieci. Pracuję - mówią zwykle - przy sprzątaniu, jako pomoc domowa, kelnerka. Popracują tutaj dwa, trzy miesiące i jadą do domu. Po dwóch, trzech miesiącach wracają.<br><br>Kiedy więc następnego dnia w telewizorze słyszymy o "brawurowej likwidacji agencji towarzyskiej", w trakcie której "zatrzymano 15 prostytutek głównie zza wschodniej granicy", alfonsów co prawda nie zatrzymano, ale funkcjonariusze są na tropie; i gdy kamera pokazuje kobiety rozpaczliwie zasłaniające twarze, bo ten obraz łatwo przecież może dotrzeć na Białoruś czy Ukrainę - robi się dziwnie. Czy przypadkiem komuś nie pomyliły się adresy. Bo telewidzowie woleliby zobaczyć skutego kajdankami alfonsa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego