Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Czekał, aż ochłonę. Na koniec wstałem. Uścisnąłem mocno szczupłą, suchą rękę księdza. Bardzo szczerze chciałem podziękować mu za jego całą dobrą wolę. Nie umiałem. Pochyliłem się więc tylko nisko.
Ksiądz wyszeptał:
- Wiem, że nic nie mogę. I nie łudzę pana żadnymi moimi możliwościami. Gdyby panu jednak było ciężko na duszy, proszę pamiętać, że ma pan w Rzymie starego, oddanego księdza. Powiadam to na wypadek, gdyby pan został.
- Nie sądzę - odparłem.

XX
Po obiedzie zreferowałem moją rozmowę z księdzem de Vos Malińskiemu. Rozpocząłem od stwierdzenia, że uważam dalsze przeciąganie pobytu w Rzymie za bezcelowe. Na zakończenie powróciłem do tego wniosku. Ale nie
Czekał, aż ochłonę. Na koniec wstałem. Uścisnąłem mocno szczupłą, suchą rękę księdza. Bardzo szczerze chciałem podziękować mu za jego całą dobrą wolę. Nie umiałem. Pochyliłem się więc tylko nisko.<br>Ksiądz wyszeptał:<br>- Wiem, że nic nie mogę. I nie łudzę pana żadnymi moimi możliwościami. Gdyby panu jednak było ciężko na duszy, proszę pamiętać, że ma pan w Rzymie starego, oddanego księdza. Powiadam to na wypadek, gdyby pan został.<br>- Nie sądzę - odparłem.<br><br>&lt;tit&gt;XX&lt;/&gt;<br>Po obiedzie zreferowałem moją rozmowę z księdzem de Vos Malińskiemu. Rozpocząłem od stwierdzenia, że uważam dalsze przeciąganie pobytu w Rzymie za bezcelowe. Na zakończenie powróciłem do tego wniosku. Ale nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego