w Pażychową <br>siatkę. Ma sklerozę, to jasne. Zamienić się w starca <br>drzemiącego byle gdzie i byle kiedy! Jeszcze tego brakowało, <br>żeby mu się śnił pierwszy lepszy parszywy kundel. <br>Głupi, najnędzniejszy pod słońcem frajer.<br>Bo kiedy Adam zdjął wreszcie twardą jak żelazo obrożę, <br>pies stał dalej nieruchomo, tylko warczał cicho, jakby protestował. <br>Adam wytłumaczył po swojemu to warczenie - reakcję <br>na opak, jak powiedziałaby Śliczna.<br>- No, jazda! - popchnął lekko psa. - Spróbuj, <br>jak się żyje, stary! Gnaj! Leć do ogrodu. W dół. <br>Jazda!<br>I pies pognał. Od razu skokiem w bok, na oślep. Wrócił, <br>rąbnął Adama potężną piersią, aż ten <br>się zachwiał, potem łbem