bankowy przedstawia w telewizji <br>taśmy magnetofonowe z nagranymi głosami <br>zmarłych. Zmarli nie mają wiele do <br>powiedzenia, wymieniają swoje imiona, <br>płaczą lub pozdrawiają nas krótkimi <br>jak westchnienie, ptasimi okrzykami. <br>Ty i ja siedzimy przed otwartym oknem, <br>patrzymy na ciemnozielone liście klonu, <br>jest niedziela, pada deszcz, śmiejemy się <br>z wszechwiedzy dziennikarzy i próżności <br>polityków. Jesteśmy bezradni <br>i pogodni, wydaje nam się, że rozumiemy <br>więcej niż inni.</> <page nr=34><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>MAJ, WIECZÓR</><br>Maj, wieczór, ciepła nieskończoność <br>Oswojone powietrze mówi wieloma językami <br>Łąka przebrana za zwykłego wieśniaka <br>wyrusza w daleką drogę do miasta <br>Ciemny ptak jak smyczek uwija się <br>wokół masywnych skrzypiec dębu <br>Długo <br>Powoli <br>Nieskończenie wolno <br>Zasypia