głosy nad nimi.<br>Wyjrzawszy, zobaczyli Żydów, którzy przybyli razem z Kozłowskim z Wieliszewa i siedzieli wczoraj na kupie całą rodziną: ojciec z matką - już nie młodzi, syn z córką, lat może czternastu lub szesnastu, i najmłodsze - dziewczynka kilkuletnia. Teraz robili sobie "arkę", rodzice ze starszymi dziećmi, we cztery łopaty - ziemia pryskała na wszystkie strony.<br>- To ty co, parchu jeden - wrzasnął Korbal - innego miejsca nie znalazłeś, tylko akurat nade mną?! Zmiataj stąd, gejzyr sobaczy! <page nr=63> - Nu, dlaczego zaraz gejzyr? - uspokajał go z góry Żyd. - Ja tu przyszedłem, bo pan sąsiad...<br>- Czekaj, czekaj, ja powiem - przerwała Żydówka, i do Korbala: -Pan wybaczy, ale to