wyrażenia danego stanu psychicznego, forma, są dla niego najważniejsze. Nietrudno się domyśleć, że wszystko, czego Dymna, jako aktorka, nauczyła się we współpracy z najwybitniejszymi reżyserami do tej pory - budowania postaci na zasadzie psychologicznego prawdopodobieństwa, łącznie z wyniesionym od Swinarskiego przekonaniem, że można, a czasem należy, czerpać pełnymi garściami ze swej prywatności - musiała odrzucić.<br>Pamiętam scenę tańca Zosi z Haneczką. Zwykle graną realistycznie. Ot, panienki z miasta szczebioczą o miłości. Tu całe podniecenie, zauroczenie chłopskim weselem i rozerotyzowanie panienek zostało przełożone na wirowanie. Trzymałyśmy się z Magdą Jarosz za ręce i w zależności od wewnętrznego napięcia kręciłyśmy się w kółko raz szybciej