ciemnofioletowe, rude. Wydawany przez nie syk to rósł, to opadał; przypominał nigdy nie zamierający grzmot. Trzeba się było do niego przyzwyczaić, jak do muzyki na szpitalnych korytarzach.<br>Jedna z kilku odnóg autostrady spływała ślimakiem w dół i ginęła za drzewami, dochodząc do zlokalizowanego tam III Rejonu Socjalnego. Przez świerkowe gałęzie przebijała jaskrawa biel kontenerów mieszkalnych, których półtora tysiąca ustawiono na terenie dawnego lotniska.<br>Nareszcie mógł jako tako pozbierać myśli.<br>Mimo ataków bólu, kilkukrotnych omdleń, pamiętał wszystko doskonale. Miał dziewięćdziesiąt jeden lat, był samotny, ale samotnością otwartą i pogodną. <br>Żył zupełnie normalnie. Już od dawna, od śmierci żony, nie zaszło w jego