powierzchnię wody. Godzina za godziną, dzień za dniem. "Winda szaleńca" w noc i dzień. W górę i w dół. W górę i w dół. Mały jacht robi wszystko to, co ocean chce, by robił. W dół i w górę. Bum, bum, bum i jeszcze raz bum. Tygodniami bez przerwy. Tygodniami przebijania się pod wiatr. Bum, bum, bum. Muzyka, która zdziera nerwy, docierając do szpiku kości. Jedyne marzenie, aby się już to wszystko skończyło. Nic nie działa na tym "okręcie". Jedynie mózg, który torturuje człowieka... Ale przecież trzymam się, nie łamię. Jak się czuję? Czuję się, jak gdyby człowieka wybebeszyło na drugą stronę