Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
Ostatecznie jest Konstanty.
- Właśnie, pozostaje jeszcze Konstanty.
Róża, co dopiero teraz sobie uzmysłowił, w brzydkim, tabaczkowym szlafroku, z apetytem zjadła swoją porcję. Boże, to męski szlafrok, ależ ta elegancka kobieta się opuściła. Spuścił oczy. Pod stołem kucnął Spinoza. Róża spostrzegła dezaprobatę w spojrzeniu męża, zagarnęła fałdę szlafroka. - Nieważne, zaraz się przebiorę.
Kiedy skończyli śniadanie, mógł sobie pozwolić na luksus rannego papierosa. Kątem oka obserwował, jak siąpiło z dachu. Skończył palić zbyt szybko. Niedosyt. Poczuł się źle, przykre odczucie zrekompensował sobie zgnieceniem niedokurka, jak mówił Marszałek, w wyszczerbionej kryształowej popielnicy. Wstał, miał pełny pęcherz. Jest taki obraz, świetny, bo powściągliwy, Holendra Dou
Ostatecznie jest Konstanty.<br>- Właśnie, pozostaje jeszcze Konstanty.<br>Róża, co dopiero teraz sobie uzmysłowił, w brzydkim, tabaczkowym szlafroku, z apetytem zjadła swoją porcję. Boże, to męski szlafrok, ależ ta elegancka kobieta się opuściła. Spuścił oczy. Pod stołem kucnął Spinoza. Róża spostrzegła dezaprobatę w spojrzeniu męża, zagarnęła fałdę szlafroka. - Nieważne, zaraz się przebiorę.<br>Kiedy skończyli śniadanie, mógł sobie pozwolić na luksus rannego papierosa. Kątem oka obserwował, jak siąpiło z dachu. Skończył palić zbyt szybko. Niedosyt. Poczuł się źle, przykre odczucie zrekompensował sobie zgnieceniem niedokurka, jak mówił Marszałek, w wyszczerbionej kryształowej popielnicy. Wstał, miał pełny pęcherz. Jest taki obraz, świetny, bo powściągliwy, Holendra Dou
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego