Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
brudną rękawiczkę. Mokrą oczywiście"

W jeden z takich paskudnych dni piszę, zapierając się o sztormdechę koi, piosenkę. Melodię pochwycił magnetofon wraz z akompaniamentem wiatru, tekst napisałem na odwrocie stron dziennika pokładowego. Grałem ją i śpiewałem nieskończoną ilość razy, wierząc w jej słowa bardziej niż w mapy pilotowe. Po latach była przebojem festiwalu SHANTIES 86.

MYŚLI OPTYMISTY Gdy na maszcie brak już żagli, Kiedy wszystko biorą diabli, Wody kadłub pełny kiedy, Gdy na tony wszelkiej biedy... Refren: Pomyśl, ile razy już tak było. Pomyśl! Jakoś przecież się przeżyło Kiedy wiatr dmie w gębę prosto, Fale w burtę tłuką ostro, Z prowiantów tylko
brudną rękawiczkę. Mokrą oczywiście"<br><br> W jeden z takich paskudnych dni piszę, zapierając się o sztormdechę koi, piosenkę. Melodię pochwycił magnetofon wraz z akompaniamentem wiatru, tekst napisałem na odwrocie stron dziennika pokładowego. Grałem ją i śpiewałem nieskończoną ilość razy, wierząc w jej słowa bardziej niż w mapy pilotowe. Po latach była przebojem festiwalu SHANTIES 86.<br><br>MYŚLI OPTYMISTY Gdy na maszcie brak już żagli, Kiedy wszystko biorą diabli, Wody kadłub pełny kiedy, Gdy na tony wszelkiej biedy... Refren: Pomyśl, ile razy już tak było. Pomyśl! Jakoś przecież się przeżyło Kiedy wiatr dmie w gębę prosto, Fale w burtę tłuką ostro, Z prowiantów tylko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego