żądania, które śmiał powtórzyć, mrugał powiekami pociemniałymi, błoniastymi jak u ptaków.<br>- Chyba oszalał - wzruszył ramionami Istvan.<br>- Tak, sab, to szaleniec - trząsł głową kucharz. - Wie, że pan ambasador wyjeżdża do Simli, a przedtem chciałby doręczyć gwarancję amerykańskiej firmie. On chce wziąć bardzo silny motor. On się niczego nie boi.<br>Istvana drażniła przeciągająca się rozmowa, rozkazał krótko:<br>- Podawaj do stołu.<br>Wszedł do łazienki umyć ręce. Mdło ciepła woda ciurkała z kranu. W lustrze widział twarz spaloną od słońca, oczy niewesołe, patrzące uparcie.<br>- Tery, chodź prędko - przyzywała - cały chłód ze szklanek ucieknie...<br>Spokojny głos sprawił mu radość. Otworzył drzwi, patrzył na nią z czułością