raz po raz w tyle,<br>I znowu pędzi, i znowu goni;<br>Z łomotem biegnie dwanaście<br>Trąby do góry mają zadarte,<br>Już się zrównają wkrótce z lampartem,<br>Już wyprzedziły go o pół głowy<br>Bieg ich spokojny, równy, miarowy,<br>A tygrysowi ogon już zwisa,<br>Już prześcignęły słonie tygrysa.<br>Jeszcze pantera... I ona przecie<br>Musiała odpaść. Już są na mecie,<br>Wszystkie dwanaście... Słonie wygrały.<br>Wygrały słonie. Wynik wspaniały.<br>Więc zatrąbiły głośno na trąbach,<br>A tu żyrafa wpada jak bomba<br>Z gratulacjami. I już po chwili<br>Wieńczy każdego wieńcem z daktyli.<br><br>Jedynie lampart zły i ponury<br>Obgryza sobie do krwi pazury,<br>I przed słoniami w