Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
ku domowi, jak mógł najśpieszniej - - Że też od razu nie zwietrzył, co się święci... że też od razu nie pomyślał!
Nade wszystko był przejęty tym komisarzem... Niby względem czego komisarz?... Pojmował, że w tym wszystkim jest ręka pana Czartkowskiego - - No, bo niby skąd - komisarz? Względem czego? I te papiery... Toż przecie gwałt byłby gruby i nazbyt oczywisty!
W sieni matka spojrzała nań z niepokojem.
- Już to wracasz, Kaźmirku?
Mruknął coś w odpowiedzi i szedł prosto do swego alkierza.
Wyjął papierzyska z szuflady. Plik był spory; w nim najważniejsze przecie - pełnomocnictwo od gromady, przed notariuszem zeznane, mnóstwo rewersów, kwitów i dowodów dostarczonych
ku domowi, jak mógł najśpieszniej - - Że też od razu nie zwietrzył, co się święci... że też od razu nie pomyślał!<br>Nade wszystko był przejęty tym komisarzem... Niby względem czego komisarz?... Pojmował, że w tym wszystkim jest ręka pana Czartkowskiego - - No, bo niby skąd - komisarz? Względem czego? I te papiery... Toż przecie gwałt byłby gruby i nazbyt oczywisty!<br>W sieni matka spojrzała nań z niepokojem.<br>- Już to wracasz, Kaźmirku?<br>Mruknął coś w odpowiedzi i szedł prosto do swego alkierza.<br>Wyjął papierzyska z szuflady. Plik był spory; w nim najważniejsze przecie - pełnomocnictwo od gromady, przed notariuszem zeznane, mnóstwo rewersów, kwitów i dowodów dostarczonych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego