pod hasłem Opoje. Prowadzony przez niejakiego Bartolina - niczym Dante przez Wergiliusza - Wawrzyniec w swych wędrówkach po kręgach opilstwa spotyka znajomych różnego stanu, głośnych arystokratów, bogatych mieszczan, bogobojnych duchownych, a wśród nich przyjaciół swoich, artystów, wszystkich w stanie upojenia winem. Kpi z nich, choć w gruncie rzeczy traktuje ich dobrotliwie (sam przecież nie jest bez grzechu), Botticelli dla niego to "mały antałek", a proboszcz Arlotto "pada na klęczki przed mszalnym winem tylko wtedy, gdy jest dobre". <br> Zdeformowaną wizję rzeczywistości, jaką wino podsuwa opilcom - komentuje Ivan Cloulas swoją opowieść (Wawrzyniec Wspaniały, PIW 1989) - czytelnik przyjmuje za prawdę". A i widz, dodajmy. I nie