i na szklankę zgniecioną w dłoni, potem odruchowo na okno, za którym, wbrew rzeczywistości i mojej woli, zielenił się niekiedy wycinek łąki z ruchliwą plamą pośrodku, wreszcie odwróciłam się od tego wszystkiego z gniewem. Obandażowałam palec, odsiedziałam pełna gniewu na brzegu wanny, już nie myśląc o niczym.<br><br>Rozwiązałam wszystkie zadania przed czasem. Kulka papieru spadła na mój stół. Zgarnęłam ją i wyszłam, oddając po drodze klasówkę. Kula mruknęła, nie pomyliłaś się aby, a ja odszepnęłam, nie, pani profesor, po czym wyszłam.<br>Chwilę stałam przy oknie. Nie rozwinęłam kulki od razu. Wiedziałam, co napisał. Wił się przez trzy lekcje za moimi plecami, lecz