Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 09.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
się wynosić, twoja żona i twoje dzieci. Za 10 minut ma was tu nie być. Moi starzy rodzice mają po osiemdziesiąt lat. Mam sześcioro dzieci. Od trzech dni nie dostaliśmy nic do jedzenia. Moje dzieci umierają z głodu. Nie mogłem niczego zabrać, nie mam pieniędzy. Sękatymi dłońmi zakrywa twarz, stoi przede mną bezradny. A ja im nie mogę pomóc. Nieszczęście rozdziera mi serce. Tak wygląda to przesiedlenie, o którym się mówi tak wielkimi słowami. Ludzie tłoczą się w budynku dworcowym, szukają ochrony przed zimnem. Wysoki, szczupły mężczyzna z czarną czapką futrzaną na szlachetnej głowie patrzy na mnie poważnym wzrokiem. Pewnie widzi we
się wynosić, twoja żona i twoje dzieci. Za 10 minut ma was tu nie być. Moi starzy rodzice mają po osiemdziesiąt lat. Mam sześcioro dzieci. Od trzech dni nie dostaliśmy nic do jedzenia. Moje dzieci umierają z głodu. Nie mogłem niczego zabrać, nie mam pieniędzy. Sękatymi dłońmi zakrywa twarz, stoi przede mną bezradny. A ja im nie mogę pomóc. Nieszczęście rozdziera mi serce. Tak wygląda to przesiedlenie, o którym się mówi tak wielkimi słowami. Ludzie tłoczą się w budynku dworcowym, szukają ochrony przed zimnem. Wysoki, szczupły mężczyzna z czarną czapką futrzaną na szlachetnej głowie patrzy na mnie poważnym wzrokiem. Pewnie widzi we
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego