Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
przy ścianie, poszedłem przed siebie, i nie prosiłem, wprost przeciwnie, dziękowałem pokornie Panu Bogu za dobrodziejstwo: że prowadził mnie drogą prostą, choć jakże daleką i nieprzebytą jeszcze do końca, drogą z domu do domu, drogą, której przejście - wiedziałem to - zajmie wiele lat,
i zamyślony wróciłem w zaułek, który nagle się przede mną zjawił, i idąc wzdłuż arłyku, wśliznąłem się, przebrnąwszy przez wodę, którą zmyłem z siebie pot i przerażenie, na opustoszały o tej porze dziedziniec trójki i w sobie tylko znany sposób niepostrzeżenie przemknąłem labiryntem korytarzy, by znaleźć się w końcu w naszej sypialni,
i po chwili leżałem już w swoim łóżku
przy ścianie, poszedłem przed siebie, i nie prosiłem, wprost przeciwnie, dziękowałem pokornie Panu Bogu za dobrodziejstwo: że prowadził mnie drogą prostą, choć jakże daleką i nieprzebytą jeszcze do końca, drogą z domu do domu, drogą, której przejście - wiedziałem to - zajmie wiele lat,<br>i zamyślony wróciłem w zaułek, który nagle się przede mną zjawił, i idąc wzdłuż arłyku, wśliznąłem się, przebrnąwszy przez wodę, którą zmyłem z siebie pot i przerażenie, na opustoszały o tej porze dziedziniec trójki i w sobie tylko znany sposób niepostrzeżenie przemknąłem labiryntem korytarzy, by znaleźć się w końcu w naszej sypialni,<br>i po chwili leżałem już w swoim łóżku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego