Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
nich piach.
Przy wodzie powietrze wibrowało i czuć było ozon; zaczęło mnie mdlić.
Wycofałem się z niecki na łagodny pagórek. Na szczycie poczułem się lepiej, ból w skroniach zniknął. Ale widok nie był wcale uspokajający: wycinek terenu w kształcie koła, o średnicy kilkuset metrów, obejmujący jeziorko i pole dziadka, tkwił przede mną jak monstrualnie wielki sęk w desce, źle pasujący do otoczenia, jakby wepchnięty tu siłą.
Granicę kręgu wyraźnie odznaczała tu źle układająca się trawa; tam inaczej szły bruzdy ziemi, gdzie indziej nienaturalnie przebiegała linia drzew.
Stałem tak i gapiłem się, zlany stygnącym potem. Rejestrowałem szczegóły, jak uczyła mnie Jackie Anstedt, moja
nich piach. <br>Przy wodzie powietrze wibrowało i czuć było ozon; zaczęło mnie mdlić. <br>Wycofałem się z niecki na łagodny pagórek. Na szczycie poczułem się lepiej, ból w skroniach zniknął. Ale widok nie był wcale uspokajający: wycinek terenu w kształcie koła, o średnicy kilkuset metrów, obejmujący jeziorko i pole dziadka, tkwił przede mną jak monstrualnie wielki sęk w desce, źle pasujący do otoczenia, jakby wepchnięty tu siłą. <br>Granicę kręgu wyraźnie odznaczała tu źle układająca się trawa; tam inaczej szły bruzdy ziemi, gdzie indziej nienaturalnie przebiegała linia drzew. <br>Stałem tak i gapiłem się, zlany stygnącym potem. Rejestrowałem szczegóły, jak uczyła mnie Jackie Anstedt, moja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego