taki?!<br>- pomyślał Szmaciak nad Szmaciaki.<br>I do Warszawy! Do Warszawy!<br>Po nowe laury, nową sławę!<br>Z donosów, intryg pełnym worem!<br>Czmychajmy, siostry, w nocną porę!</><br><br><br><div type="poem" sex="m" year=1984><tit>SEN TOW. SZMACIAKA</><br><br><br><gap reason="sampling"><br>Nagle, klnąc brzydko: Psiakrew! Psiakość!<br>No, kurwa, przechodź ilość w jakość!'',<br>wrzuciły w gar cuchnące ziele -<br>i zapachniało PRL-em.<br><br>Jest to przedziwna woń nad wonie,<br>w której nasz kraj ojczysty tonie.<br>Trudno opisać ją w dwóch słowach,<br>bo ni komora to gazowa,<br>ni sracz podmiejski pełen łajna.<br>Woń to zupełnie nadzwyczajna,<br>niezwykłej destylacji produkt,<br>cudowne osiągnięcie Wschodu,<br>gdzie na ogromnych, hen, przestrzeniach<br>nawet i złoto w gnój się zmienia.<br><br>A więc buchnęła