dobre czy nadawałoby się na jego imieniny. A może nie czuł się<br>wcale udręczony, lecz jedynie zastanawiał się, co wybrać w tym<br>bogactwie, i patrzył w sufit czy w okno, jakby spodziewając się stamtąd<br>jakiegoś podszeptu, bo przecież każdemu byłoby niełatwo wybrać to czy<br>tamto, zwłaszcza na swoje imieniny.<br> Przepis przeganiał przepis, przepis wznosił się nad przepis, ten<br>opadał, ten wzlatywał, to znów inny zaczynał się wzbijać, i gdy mogło<br>się wydawać, że to właśnie ten, znów inny się wyłaniał i nęcił, kusił,<br>a choć wszystkie puszyły się jak stado pawi podszczute do walki na<br>ogony, żaden nie był w stanie