skóry. Nos, regularny i zgrabny, jakby unosił nieco górną wargę, odsłaniając zęby i kawałek górnego dziąsła. Przedziałek pomiędzy przednimi zębami obnażał w uśmiechu pewną zaborczość. Głowa, osadzona na długiej szyi, nigdy nie trzymała się prosto, lecz pochylona nieco na bok nadawała spojrzeniu niekiedy cechy senności, niekiedy znów kokieterii. W tym przegięciu głowy mieściło się wiele nieświadomego wdzięku Ireny. Stan miała przydługi, ale wadę budowy pokrywała zręcznie plisowanymi spódnicami i wysoko noszonym paskiem. Ale największą jej ozdobą były ręce, którymi umiała gestykulować, nadając palcom wymowę bardziej wyrazistą niż słowom i uśmiechom.<br>Na prośbę Andrzeja Anna, która była rzeźbiarką, zdjęła po śmierci Ireny