Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
jest potrzebna.

- Oczywiście - potaknął jej od drzwi Franciszek Kacperczak. - Pracę na roli trzeba znać i lubić, a pani zna się na ekonomii.
Tego nigdzie nie brakuje, pomyślała z niechęcią. Wszędzie wetknie swój długi nos. I ni stąd, ni zowąd zrobiło się jej nagle weselej. To co, że dzielą, czym się przejmuję, przecież wiedziałam, że tak będzie. Opanowała wesołość i wróciła do kancelarii. Czekał tam Surma. Tkwił bezczynnie. Ręce położył na biurku, gapił się w okno, za którym zieleniły się liście ledwie okwitłej lipy. Widać było stulone, twarde zawiązki owoców.

- Co panu? - szeptem spytała Marta.
Mówiła jak do chorego albo jak się
jest potrzebna.<br><br> - Oczywiście - potaknął jej od drzwi Franciszek Kacperczak. - Pracę na roli trzeba znać i lubić, a pani zna się na ekonomii.<br> Tego nigdzie nie brakuje, pomyślała z niechęcią. Wszędzie wetknie swój długi nos. I ni stąd, ni zowąd zrobiło się jej nagle weselej. To co, że dzielą, czym się przejmuję, przecież wiedziałam, że tak będzie. Opanowała wesołość i wróciła do kancelarii. Czekał tam Surma. Tkwił bezczynnie. Ręce położył na biurku, gapił się w okno, za którym zieleniły się liście ledwie okwitłej lipy. Widać było stulone, twarde zawiązki owoców.<br><br> - Co panu? - szeptem spytała Marta.<br> Mówiła jak do chorego albo jak się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego