się Bobusia. Zosia i Paweł wpadli od strony kuchni. Biała Glista, skulona na fotelu, zakrywała sobie twarz rękami i krzyczała. Telefon dzwonił. Bobuś zaczął wydawać jakieś niezrozumiałe przenikliwe okrzyki.<br>Ewa leżała na kanapie plecami do góry, w pozycji, w jakiej zazwyczaj sypiała Alicja. Gdyby Alicja nie stała obok mnie, byłabym przekonana, że to ona. Krótkie, czarne włosy miała identycznie rozczochrane, obie miały aktualnie ten sam kolor włosów, obie prawdziwy, tyle że Ewa wróciła do niego zaledwie przed tygodniem, poprzednio bowiem była ciemnoruda. W plecach jej tkwiła wyraźnie widoczna, rzucająca się w oczy, rękojeść cienkiego sztyletu...<br>- Do cholery z tym twoim spokojnym