poruszyły, szkoda tylko, że film jest właściwie szkicem.<br>Miałam więc grać cenzorkę, prawie agentkę UB. Ostatecznie doszłam do wniosku, że już mi wolno przyjmować podobne role. Mój obraz był ugruntowany, mogłam teraz traktować siebie tylko jako aktorkę. Zanussi dał mi rodzaj gwarancji, zapewniając, że nie będę musiała powiedzieć niczego, co przekreślałoby całkowicie wyobrażenie, jakie mają o mnie widzowie. Postanowiłam obronić się w tej roli, a więc obronić postać.<br>Film był w całości improwizowany; istniał scenariusz, ale reżyser ściskał go pod pachą i nie pokazywał nikomu. Kręciliśmy dziesięciominutowe ujęcia bez napisanego tekstu, z ogólnym zarysem tematu. Można uprawiać zawód aktora przez całe