w przydrożnych gospodach. Kusząca odmienność Klubu Niemieckiego zniknęła wraz z nami. Odarty z niej, nie przyciągał już nikogo. Nie był już egzotyczną pięknością, ale upiorną zjawą. <br><br>Dyrektorem hotelu "Intercontinental" był Gholam Sachi Sofi. Od roku nie miał gości. Cudzoziemcy coraz rzadziej zaglądali do Kabulu i Afganistanu, a tych, którzy nie przelękli się wojen, biedy, bałaganu i bezprawia, od gościny u Gholama odstraszały ceny. Dyrektor rozkładał bezradnie ręce. Mówił, że rozumie, iż sto dolarów za wyziębiony pokój bez światła i wody jest ceną absurdalną. Obowiązywało go jednak wydane przed laty i nigdy nieodwołane zarządzenie ministra turystyki. Nie, nic nie da się zrobić, bo