lustra pozostawała tylko Hela, zajęta wycieraniem łyżeczek, uśmiechająca się niewinnie i promieniująca wstydliwym cieniem spuszczonych rzęs <page nr=215>.<br> Patrzył długo i w końcu niecierpliwił się: czemuż nie podniesie oczu, nie spojrzy, nie uśmiechnie się? Czyżby nie wiedziała, że on tu stoi?<br>Otóż wiedziała dobrze - przekonał się o tym uchwyciwszy w lustrze jej przelotne spojrzenie. "Chce, żeby na nią patrzeć i podziwiać ją" - myślał rozdrażniony - "więc te anielskie uśmiechy i wstydliwe spuszczanie powiek to jej kokieteria - może w pewnym stopniu nieświadoma, ale kokieteria". Zastanawiał się długo nad tym, co ona robi świadomie, a co nieświadomie, i w końcu dochodził do paradoksalnego wniosku, że u