dni pisują listy lub grają w karty. Staję koło stołu i czekam. Mija pięć minut. Nie przychodzi. Mija dziesięć. Nie ma. Aha! Chce sobie zrobić tę satysfakcję, że czekam na nic. Oj, Suzanne, Suzanne.<br>Po piętnastu minutach nadchodzi.<br>Robi mi się trochę nieprzyjemnie, widać, że i jej nie najmilej, ale przemaga to w sobie dla osiągnięcia satysfakcji.<br>- Proszę, Suzanne, oto pani książka.<br>- Chcę prosić, aby zwrócił mi pan jeszcze fotografie (dała mi je kiedyś).<br>Posłusznie wyciągam portfel. W tym momencie wciąga mnie teatralność tej sceny. Dlatego, a zupełnie nie z innego powodu, mówię:<br>- Pozwoli mi pani zatrzymać jedną?<br>Teatralny efekt wciąga