Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Właśnie.
Szczuka chciał zajść na chwilę do siebie, poszli więc razem na górę. W pokoju parno było jak w łaźni. Szczuka natychmiast otworzył okno. Ostatki deszczu łagodnie szeleściły w ciemnościach. Gwiazdy już poczynały przebłyskiwać na niebie.
Podgórski rozpiął płaszcz i przysiadł na krawędzi otomany. - Byłem, wiecie, u Kosseckiego.
Szczuka zdejmował przemoczony płaszcz i kapelusz. - Tak?
- Powiedziałem, że chcecie się z nim zobaczyć. - I co?
- Obiecał przyjść. Wspomniałem zresztą, że to o was chodzi. - Pytał się?
- Tak. - I cóż?
- Miałem wrażenie, że musiał albo się zetknąć z wami, albo przynajmniej słyszeć o was.
- Przypuszczam - mruknął Szczuka zdejmując marynarkę.
W samej koszuli wydawał
Właśnie.<br>Szczuka chciał zajść na chwilę do siebie, poszli więc razem na górę. W pokoju parno było jak w łaźni. Szczuka natychmiast otworzył okno. Ostatki deszczu łagodnie szeleściły w ciemnościach. Gwiazdy już poczynały przebłyskiwać na niebie.<br>Podgórski rozpiął płaszcz i przysiadł na krawędzi otomany. - Byłem, wiecie, u Kosseckiego.<br>Szczuka zdejmował przemoczony płaszcz i kapelusz. - Tak?<br>- Powiedziałem, że chcecie się z nim zobaczyć. - I co?<br>- Obiecał przyjść. Wspomniałem zresztą, że to o was chodzi. - Pytał się?<br>- Tak. - I cóż?<br>- Miałem wrażenie, że musiał albo się zetknąć z wami, albo przynajmniej słyszeć o was.<br>- Przypuszczam - mruknął Szczuka zdejmując marynarkę.<br>W samej koszuli wydawał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego