Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
zamienia się w wiatr. Zaczyna się piłowanie. Pamiętam, że wyszedłem około dwunastej, zostało mi zatem nie więcej niż pięć godzin słońca. Nie chciałbym znaleźć się raz jeszcze nocą wśród tych wszystkich statków, cypli, sterczących na wodzie budowli i manewrować po omacku. Makabra!
Tymczasem halsuję cierpliwie pod wiatr. Stale rosnąca fala przemoczyła mnie już do suchej nitki. Rozumiem, że muszę zdecydować. Albo dojdę przed nocą do Yokosuka - i moja to sprawa, bym to uczynił, albo zawrócę z wiatrem do pożegnanego przed chwilą i na zawsze Yokohama Shimin.
Pięść między oczy! Nie wracam. Decyduję się na wariant szaleńczy, ale ostatecznie wśród żeglarzy dopuszczalny
zamienia się w wiatr. Zaczyna się piłowanie. Pamiętam, że wyszedłem około dwunastej, zostało mi zatem nie więcej niż pięć godzin słońca. Nie chciałbym znaleźć się raz jeszcze nocą wśród tych wszystkich statków, cypli, sterczących na wodzie budowli i manewrować po omacku. Makabra!<br> Tymczasem halsuję cierpliwie pod wiatr. Stale rosnąca fala przemoczyła mnie już do suchej nitki. Rozumiem, że muszę zdecydować. Albo dojdę przed nocą do Yokosuka - i moja to sprawa, bym to uczynił, albo zawrócę z wiatrem do pożegnanego przed chwilą i na zawsze Yokohama Shimin.<br> Pięść między oczy! Nie wracam. Decyduję się na wariant szaleńczy, ale ostatecznie wśród żeglarzy dopuszczalny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego