odległości widział niewiele więcej jak białe elewacje willi i geometryczny gąszcz soczystej zieleni, poprzecinany nitkami dróżek, alei i ulic. <br>Jednak diabeł, który zarządzał resztą mózgu Nicholasa, rozpoznał oznaki niebezpieczeństwa. <br>- Spójrz, panie. <br>Zoom, zoom, zoom.<br>Porzucona na środku chodnika zabawka. <br>Kanapa do połowy wysunięta z domu przez okno na piętrze. <br>Mężczyzna przemykający pod ścianami, cieniem, przygarbiony, kulejący. <br>Niekompletnie ubrana dziewczynka płacząca na ławce.<br>Cherokee zaparkowany krzywo na trawniku. <br>Krew na szybie. Lub jakaś inna ciecz o podobnej barwie i konsystencji. <br>Hunt bez słowa usiadł na barierce. <br>- Zapaliłbym - rzucił po chwili w przestrzeń. <br>Marina, która przysiadła obok, wyczarowała z czarnego rękawa cienki nikotynowiec