Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
karykaturą tamtej niewinności. Odważnych linii cadillaców przyciętych wyczuciem stylu. W latach 90. wszystko jest skądś: na kredyt, pożyczone, ukradzione. Finansowo-artystyczny postmodernizm. Tak jak fortuny nowych bogaczy. Dla niepoznaki (przed urzędem podatkowym?) ozdobione przesadnie oszczędnym designem. Fałszywym poczuciem smaku, ukrywającym fałszywe pieniądze, fałszywą uczciwość i poglądy z widocznymi szwami po przeróbkach. Zupełnie jak w trendowych ciuchach z krojem i fastrygami na wierzchu. I jeszcze ten przesłodzony lukier kolorków: różu, fioletu, zieleni. Nie ma takich kolorów. To są kolory znikąd, z puszki farby. Chemiczne rzygi cywilizacji. Nadają się tylko do burdelu dla dzidziusiów i Burger Kinga. Funkcjonalnie ohydne lampeczki, niewygodne krzesła i
karykaturą tamtej niewinności. Odważnych linii cadillaców przyciętych wyczuciem stylu. W latach 90. wszystko jest skądś: na kredyt, pożyczone, ukradzione. Finansowo-artystyczny postmodernizm. Tak jak fortuny nowych bogaczy. Dla niepoznaki (przed urzędem podatkowym?) ozdobione przesadnie oszczędnym designem. Fałszywym poczuciem smaku, ukrywającym fałszywe pieniądze, fałszywą uczciwość i poglądy z widocznymi szwami po przeróbkach. Zupełnie jak w trendowych ciuchach z krojem i fastrygami na wierzchu. I jeszcze ten przesłodzony lukier kolorków: różu, fioletu, zieleni. Nie ma takich kolorów. To są kolory znikąd, z puszki farby. Chemiczne rzygi cywilizacji. Nadają się tylko do burdelu dla dzidziusiów i Burger Kinga. Funkcjonalnie ohydne lampeczki, niewygodne krzesła i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego