sobie zostałem, jak palec sam, i tym bardziej<br>sam, że z nim w to nieszczęście spowitym na moich oczach, oddalonym ode<br>mnie, od świata, od siebie samego przedzielonym tym nieszczęściem<br>swoim. A i jemu nie chciałem także dać poznać, bo nie bardzo wierzyłem,<br>aby przez to nieszczęście jego nie mogła przesączyć się, jak światło<br>przez szpary, moja wierność, więc nie chciałem mu dać poznać, że został<br>sam sobie, niby ze mną, lecz poza mną, poza wszystkim, tylko w<br>nieszczęściu swoim. Zresztą wyznam szczerze, że mu tego nieszczęścia<br>nieraz i zazdrościłem, słusznie czy nie, ale zazdrościłem. Pragnąłem<br>się nawet znaleźć razem z