Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Jestem nie tylko innej wiary, ale także innego światopoglądu, innych zasad - odrzekł ojciec zbliżając się do Zarieckiej. - Dlatego też najlepiej, abyśmy wszystkie sprawy załatwiali za pośrednictwem Iwana Charitonowicza Mieńszykowa, natomiast wizyty osobiste uważam za zbędne!

Wypowiedzenie tych słów wymagało od ojca znacznego wysiłku, gdyż musiał przełamać wrodzoną, może nawet do przesady posuniętą delikatność. Dlatego zbladł. Ale z drugiej strony uznał widocznie, że słowa, które wyrzekł, nie były dość mocne i niedostatecznie wyrażały głębolkie oburzeńie. Dlatego w dodatku wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami. Zapanowała cisza. Matka podniosła się z krzesła dając do zrozumienia, że rozmowa jest skończona.

Zarieczycha wyczuła swą przewagę
Jestem nie tylko innej wiary, ale także innego światopoglądu, innych zasad - odrzekł ojciec zbliżając się do Zarieckiej. - Dlatego też najlepiej, abyśmy wszystkie sprawy załatwiali za pośrednictwem Iwana Charitonowicza Mieńszykowa, natomiast wizyty osobiste uważam za zbędne!<br><br>Wypowiedzenie tych słów wymagało od ojca znacznego wysiłku, gdyż musiał przełamać wrodzoną, może nawet do przesady posuniętą delikatność. Dlatego zbladł. Ale z drugiej strony uznał widocznie, że słowa, które wyrzekł, nie były dość mocne i niedostatecznie wyrażały głębolkie oburzeńie. Dlatego w dodatku wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami. Zapanowała cisza. Matka podniosła się z krzesła dając do zrozumienia, że rozmowa jest skończona.<br><br>Zarieczycha wyczuła swą przewagę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego