gra, jakby była w transie, wie, że zawdzięcza ją Krzyśkowi, powinna być mu wdzięczna, ale czuje się wyłącznie skazana, skazana na faceta, którego coraz mniej lubi, choć stara się o tym nie wiedzieć. Już nie pamięta, co jej się w nim podobało, prymitywne dowcipy, zadowolenie z samego siebie czy oddech przesycony piwem? Zaczyna dostrzegać innych mężczyzn, czuje, że na nich działa, już nie tylko dla Krzyśka tańczy swój taniec motyla, wiruje przed wszystkimi wokół ogniska, drażni się z nim, niech zobaczy, że innym też się podoba. Krzysiek to widzi, patrzy na nią z dumą, to on ją obudził, on z niej