Trzeba go odziać, wyposażyć i nakarmić, nakarmić, nakarmić. Jasne, że nie ma ważniejszej rzeczy! Straszne idą lata. Bóg wie, jak ciężko tym na froncie, ale i na nas, co spadnie, to spadnie, zobaczysz...<br>- Nie zbłądzimy? Stachu? Tak ciemno. Strasznie... ciemno.<br><br><br>- E, te mierzynki znają drogę na pamięć. Byle im nie przeszkadzać... - zgasił o podeszwę okurek <orig>kazbeka</>, a potem popluł jeszcze dla pewności, zanim rzucił go w ciemność, gdzie spały suche trawy, złote grzywy stepu, przeraźliwie łatwopalne. - Teraz rozumiesz... - powiedział z przekonaniem. - Zamiast marnieć w siole, lepiej znaleźć się przy takiej robocie, gdzie musisz mieć zapewniony kęs chleba, taki kęs, aby był