Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
jak nie przymierzając pies gończy?
- No bo gorąco.
- Jezu, Chryste Panie, ty na oko, dziecko, nie widzisz, koszula cała w trapki poszła. Gdzie ty byłeś?
- A przewróciłem się. Pani Linsrumowa skoczyła nagle jak ptak, chcąc ukąsić witką zaskoczonego chłopca. Lecz Polek był szybszy i uniknął bolesnych razów.
- Ja ci dam przewracać się! Kłamiesz jak najęty. Znowu ludzie będą skarżyć się na ciebie, a ja nie mam już gdzie oczu schować. Skąd ty się wziąłeś, przeklęty? Ojciec był spokojny, świętej pamięci, i matka chorowita, a ten taki czort. Masz obiad w dzbanku, pójdę krowy biedne doić. Kiedy zostali sami, Polek przywołał Salisza
jak nie przymierzając pies gończy?<br>- No bo gorąco.<br>- Jezu, Chryste Panie, ty na oko, dziecko, nie widzisz, koszula cała w trapki poszła. Gdzie ty byłeś?<br>- A przewróciłem się. Pani Linsrumowa skoczyła nagle jak ptak, chcąc ukąsić witką zaskoczonego chłopca. Lecz Polek był szybszy i uniknął bolesnych razów.<br>- Ja ci dam przewracać się! Kłamiesz jak najęty. Znowu ludzie będą skarżyć się na ciebie, a ja nie mam już gdzie oczu schować. Skąd ty się wziąłeś, przeklęty? Ojciec był spokojny, świętej pamięci, i matka chorowita, a ten taki czort. Masz obiad w dzbanku, pójdę krowy biedne doić. Kiedy zostali sami, Polek przywołał Salisza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego