Przy każdym kopnięciu padał okrzyk któregoś z graczy:<br><br>- Radom!<br><br>- Australia!<br><br>- Londyn! <br><br>- Tatry!<br><br>- Skierniewice!<br><br>- Wisła!<br><br>- Berlin!<br><br>- Grecja!<br><br>Mateusz gwizdał raz po raz, okazywało się bowiem, że <br>Antoni wymienił Skierniewice zamiast Mysłowic, Albert pomieszał <br>Kielce z Chinami, zaś Anastazy wziął Afrykę za Morze <br>Bałtyckie.<br><br>Gra ta bawiła nas niesłychanie, popychaliśmy jeden drugiego, <br>przewracaliśmy się na ziemię, wykrzykiwaliśmy nazwy <br>miast, krajów i mórz, Mateuszowi pot spływał z dzioba, <br>ja sapałem jak miech kowalski, a jednak nauczyłem się <br>przy tym z geografii więcej niż w dwóch poprzednich <br>szkołach w ciągu trzech lat.<br><br>Przy samym końcu gry przytrafił się pewien nie przewidziany <br>przypadek: jeden z Aleksandrów tak