Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
więc trzymał z moim tatą, który zaopatrywał tutejszych wędkarzy w sprzęt zdobywany zimą w warszawskich sklepach. W zamian miejscowi wskazywali mu dobre miejsca do łowienia. Dziadek Bronek traktował te sojusze jako koalicję zwróconą przeciwko jego osobie. Pod kioskiem regularnie urządzał awantury; kiedyś tak go poniosło, że wybił szybę i próbował przewrócić budkę.
- Pierdul się - w głosie kioskarza pojawiła się nuta niepokoju. - Czyś ty, Kotowicz, kiedy widział tyla towaru w kiosku? Ty teraz narzekasz? Toś ty upadł na ten twój zakuty łeb!
- Spokojnie, panowie. Wszystko w porządku - zwróciłem się do starego. - Może kupimy lepsze?
Uderzyło mnie, że Chocoł od początku bez zastrzeżeń
więc trzymał z moim tatą, który zaopatrywał tutejszych wędkarzy w sprzęt zdobywany zimą w warszawskich sklepach. W zamian miejscowi wskazywali mu dobre miejsca do łowienia. Dziadek Bronek traktował te sojusze jako koalicję zwróconą przeciwko jego osobie. Pod kioskiem regularnie urządzał awantury; kiedyś tak go poniosło, że wybił szybę i próbował przewrócić budkę. <br>- &lt;orig&gt;Pierdul&lt;/&gt; się - w głosie kioskarza pojawiła się nuta niepokoju. - Czyś ty, Kotowicz, kiedy widział &lt;orig&gt;tyla&lt;/&gt; towaru w kiosku? Ty teraz narzekasz? Toś ty upadł na ten twój zakuty łeb!<br>- Spokojnie, panowie. Wszystko w porządku - zwróciłem się do starego. - Może kupimy lepsze? <br>Uderzyło mnie, że Chocoł od początku bez zastrzeżeń
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego