o gderliwym głosie Bronisławy.<br>- Co też tam Bronisława robi bez nas? - westchnęła. <br>Ojciec doskonale wiedział, co robi. Chodzi do kościoła na prymarie i na cichą mszę o ósmej godzinie, potem kupuje pęczek marchewki, kilka kartofli, włoszczyzny i kawałek mięsa i gotuje sobie obiad. (Henrysia westchnęła ciężko). W czasie gotowania rozmawia przez okno z kucharką z przeciwka o tym, że ojciec z Henrysią jeszcze się gdzieś <orig>grajdają</> po świecie, aż strach pomyśleć - i o tym, że dozorca, świnia, kłóci się o każdy dywanik wytrzepany z balkonu, a po kamienicy tyle żebraków łazi, że nie można nastarczyć. Po obiedzie szoruje kuchnię, ubiera się